piątek, 10 maja, 2024
Strona głównaReligiaPapież Franciszek o powołaniu do radości Ojca Paolo Dall’Oglio

Papież Franciszek o powołaniu do radości Ojca Paolo Dall’Oglio

W przedmowie do książki “Il mio testamento” (“Moje Testament”) autorstwa Ojca Paolo Dall’Oglio, który ‘zniknął’ w Syrii 29 lipca dziesięć lat temu, Papież Franciszek pisze o swoich uczuciach i myślach po przeczytaniu niektórych proroczych fragmentów tekstu, który bardzo przypomina duchowe testament.

Papież Franciszek

Przeglądanie stron, na których Ojciec Paolo Dall’Oglio mówi o Regule wspólnoty monastycznej Deir Mair Musa, nie może nie wzbudzać emocji. Opowiada o głębokich intencjach, które skłoniły go do ożywienia bardzo starożytnego klasztoru syryjskiego, datowanego na VI wiek n.e., i odzyskania wielkiej duchowej tradycji ojców pustyni, jednocześnie nadając jej nowe znaczenie jako świadectwo miłości Chrystusa w kontekście arabsko-muzułmańskim.

Mar Musa al-Habashi (Klasztor Świętego Mojżesza Abisynina) był jego twórczością, stworzoną z wielką miłością: rozmowy z braćmi – o znaczeniu Reguły – przekazują wielką pasję. Wolny duch, który odrzucił formalizm i frazesy okolicznościowe; czasami skrajny, jak sam przyznaje z nutą autoironii. Te rozmowy ujawniają również głębię jego wizji, źródło jego zaangażowania: “Klasztor na pustyni”, wyjaśnia za pomocą sugestywnego obrazu, “to światło, które widać z daleka, to przystanek w drodze, stacja pielgrzymki; dla nas jest jak dąb Mamre, gdzie Bóg staje się naszym gościem, a my stajemy się Jego gośćmi.

Minęło dziesięć lat od kiedy straciliśmy wszelkie wiadomości o Ojcu Paolo. Z wielką odwagą szukał kontaktu w północnej Syrii z porywaczami dwóch biskupów, jednego syryjsko-ortodoksyjnego i drugiego grecko-ortodoksyjnego, którzy zostali porwani kilka tygodni wcześniej. Potem nastała ciemność. Jego rodzina i przyjaciele do tej pory nawet nie dostali aktu miłosierdzia zwróconego ciała, na którym mogliby płakać i dać godny pochówek. Nie mamy słów, aby wyrazić ten ból i nie jesteśmy w stanie dać imienia i powodu nienawiści jego możliwych prześladowców. Wiemy jednak, czego by nie chciał: obwiniać islam jako taki za jego tajemnicze i dramatyczne zniknięcie; zrezygnować z tego namiętnego dialogu, w który zawsze wierzył z celem “odkupienia islamu i muzułmanów”, jak stanowi jeden z preceptów jego Reguły. W tym punkcie Ojciec Paolo był bardzo jasny. Nie ignorował problemów, słuchał historii cierpienia swoich arabskich braci chrześcijan, Koptów, Chaldejczyków, Maronitów, Asyryjczyków… Ale czuł, że jego i jego wspólnoty monastycznej specyficzne powołanie to droga braterstwa. “Dlatego”, powiedział, “bez względu na sytuację, i biorąc pod uwagę najgorsze, co może się zdarzyć, pozostaje, dla tych chrześcijan, którzy są wezwani przez Boga, rola miłości dla wszystkich muzułmanów”.

Nie była to kwestia taktyki politycznej, ale spojrzenie misjonarza, który doświadcza przede wszystkim na sobie mocy miłosierdzia Chrystusa. Spojrzenie, które nie jest fundamentalistyczne, ale łagodne, pełne tej nadziei, która nie zawodzi, bo opiera się na Bogu. Zawsze otwarte na uśmiech. Dlatego poruszające jest dziś ponowne przeczytanie niektórych proroczych fragmentów tekstu, który tak bardzo przypomina duchowy testament. Szczególnie, gdy Ojciec Paul mówi o dniu swojej ostatecznej ofiary dla Jezusa: “Mówię: nasze powołanie w kontekście muzułmańskim powinno być ozdobione śmiechem radości. I niech dzień będzie dniem radości, jeśli Bóg pozwoli, kiedy skosztujemy ostatecznej ofiary dla Jezusa, i poprośmy o tę łaskę; bo to jest łaska, której nikt nie może przypisać sobie”.

Podobne wiadomości

Popularne tematy